"Wschód słońca" ma tę świetlistą prostotę konstrukcji, która dana jest bardzo niewielu filmom: troje zwykłych bohaterów, odwieczny dramat uczuć, jedność akcji. Bawiąca na wakacjach kobieta usiłuje nakłonić młodego farmera, by zgładził swoją żonę i zamieszkał z nią w mieście. Ten, poczciwy, ale dość słabego charakteru, ulega w końcu i zamierza dokonać zbrodni podczas przejażdżki łódką. Cofa się wszakoż w decydującym momencie. Żona, pojąwszy, co się miało stać, ucieka w przerażeniu.

Bohater (Emil Jannings) dosłownie żyje swą pracą portiera w eleganckim hotelu i z dumą obnosi zdobną liberię. Jednak wkrótce zauważony będzie jego zaawansowany wiek i postępujące zniedołężnienie. Zostaje pozbawiony dotychczasowej funkcji oraz należnego stroju i zmuszony do pracy w hotelowej toalecie. I wówczas przeżycia starego, zdegradowanego i poniżonego człowieka sięgają rangi prawdziwej tragedii.

Trzy osoby żeglują bez celu, wspominając swoją przeszłość.

"Złoty wiek" to film surrealistyczny. Opowiada o kobiecie i mężczyźnie, którzy są w sobie bardzo zakochani. Ich plany skonsumowania miłości zostają jednak udaremnione przez rodzinę, kościół i burżuazyjne społeczeństwo.