Młoda para, Steve i Jenny, postanawia wyjechać na krótki odpoczynek poza miasto. Udaje im się rozbić namiot w okolicy jeziora, wypad zapowiada się sielsko, tym bardziej, że w jego trakcie Steve pragnie się oświadczyć ukochanej. Ich wczasowe plany krzyżuje jednak banda wyrostków, która swym głośnym i wulgarnym zachowaniem burzy spokój zakochanych. Drobne spięcie pomiędzy parą a grupą młodzieży nieoczekiwanie doprowadzi do prawdziwego wybuchu bezsensownej przemocy.

Ruth i Harry wybierają się na romantyczną wędrówkę po lasach północno-zachodniego Pacyfiku. Nawet nie podejrzewają, że czai tam się coś złowrogiego, przez co ich wycieczka zamienia się w koszmar.

Historia rodziny i urodzinowego przyjęcia, która nieoczekiwanie zmienia się w na poły baśń, na poły horror. Realizm powoli ustępuje pod naporem surrealistycznych zdarzeń, w fabułę wdziera się animacja, ożywają namalowane na pozytywce postaci. Monotonny, zapętlony dźwięk tej najbardziej melancholijnej z dziecięcych zabawek powraca u Nyholma w ścieżce dźwiękowej. Raz po raz odtwarza się też koszmar, z którego nie mogą się wydostać główni bohaterowie, sterroryzowani na leśnym campingu przez trzy groteskowe figury i wściekłego rottweilera. Biały kot jako zwiastun złej nowiny, czarny las, samotny domek czarownicy i melodyjka z pozytywki tworzą atmosferę jak ze złego snu, z którego nie sposób się wybudzić. Tym snem w przypadku Elin i Tobiasa jest poniesiona kilka lat wcześniej ogromna strata i choć wydają się gotowi, by rozpocząć normalne życie, wciąż zmagają się z gniewem, poczuciem winy, żalem i bólem.

Młoda para staje się celem złowrogiej sekty, której przywódca chce wskrzesić Charlesa Mansona – innego niebezpiecznego guru, odpowiedzialnego za serię szokujących zbrodni. Horror nawiązujący do autentycznych zdarzeń. W jednej z ról oglądamy Franka Grillo, aktora znanego z serii „Noc oczyszczenia” oraz komiksowych superprodukcji Marvela. Film jest reżyserskim debiutem jego syna, Remy’ego Grillo.