13-letni Léo i Rémi są nierozłączni. Towarzyszą sobie zarówno w ważnych życiowych wydarzeniach, jak i na co dzień. Wydawać by się mogło, że ich przyjaźni nic nie jest w stanie zagrozić. Jednak zawiść innych, pojawiające się plotki i typowe dla wieku dojrzewania zagubienie w świecie sprawiają, że w pewnym momencie Léo zaczyna oddalać się od swojego przyjaciela.
Z okazji wystawy poświęconej swemu wybitnemu francuskiemu poprzednikowi przyjeżdża do Rzymu znany amerykański architekt. Towarzyszy mu młodsza o 26 lat piękna żona. Na tle niezwykłych, zniewalających urodą rzymskich zabytków rozgrywa się dramat człowieka, u którego artystyczna niemoc, zanik twórczej inwencji postępuje równolegle z dziwnymi dolegliwościami gastrycznymi i jednoczesną obsesyjną podejrzliwością wobec swej atrakcyjnej żony. Czas akcji - symbolicznie ujęty w dziewięciomiesięczną ramę - od chwili zapłodnienia do narodzin dziecka i jednocześnie śmierci bohatera - naznaczony jest powolną, narastającą destrukcją osobowości bohatera. "Wielka sztuka i mała filozofia, cywilizacja i obłęd - tak można najkrócej powiedzieć o tym niebanalnym i atrakcyjnym filmie" - napisał jeden z krytyków.
Komediowa biografia koncentrująca się na życiu fikcyjnego gitarzysty jazzowego Emmetta Raya. Ray był nieodpowiedzialnym, rozrzutnym, aroganckim, nieznośnym, nadużywającym alkoholu, nieszczęśliwym człowiekiem, który jednocześnie mógł być uznany za najlepszego gitarzystę na świecie. Śledzimy życie Raya: epizody upijania się, jego dziwaczne hobby polegające na strzelaniu do szczurów i obserwacji mijających pociągów, marzenia o sławie i bogactwie, dziwną obsesję na punkcie bardziej znanego gitarzysty Djangi Reinhardta oraz oczywiście granie jego pięknej muzyki.
Bunt, przestępczość, literatura, homoseksualizm. Julian Schnabel opowiada historię kubańskiego pisarza - Reinaldo Arenasa. Od momentu narodzin aż do śmierci. Życie tego buntownika i homoseksualisty było pełne przygód: emigracja, sukcesy, więzienie, sława, samotność...
Znany dziennikarz popada w konflikt z przełożonymi i opuszcza nowojorską telewizję. Zaczyna nowe życie w małym miasteczku w Kalifornii. Pewnego dnia jest tam świadkiem dramatycznego zdarzenia: pracownik miejscowego muzeum, który właśnie otrzymał wymówienie, grozi pistoletem swojej przełożonej.
Czworo rodzeństwa nie widziało się ze sobą od dawna. Było im z tym dobrze. Okazją do spotkania po latach stała się wizyta w rodzinnym domu, do którego przyjeżdżają, by pożegnać się z umierającą matką. Wszyscy liczą na to, że będzie to krótkie pożegnanie. Okazuje się, że spędzą ze sobą dwa długie tygodnie, w czasie których poznają siebie na nowo.
Hudson Milbank (Matthew Perry), odnoszący sukcesy hollywoodzki scenarzysta, zapada na ostry zespół depersonalizacji, czyli - mówiąc po ludzku – odbija mu. Przestaje odczuwać jakiekolwiek emocje, popada w psychiczne odrętwienie. Całe dnie spędza na oglądaniu telewizyjnych relacji z turniejów golfowych. Chcąc chociaż odrobinę podnieść poziom adrenaliny, okrada sklepy. Do tego dochodzi głęboka niechęć do własnej matki i nieumiejętność wytrwania w jakimkolwiek związku. Kolejni psychiatrzy ponoszą porażkę w walce z tym zestawem dolegliwości, nie pomaga też łykanie pokaźnej ilości tabletek. Sytuacja wygląda na beznadziejną. Aż do czasu, kiedy pojawia się Ona. Sara. Nadzieja na ratunek.
Historia kręci się wokół jednego z najlepszych agentów Hollywoodu (Ben Affleck), który, jak się wydaje, ma wszystko: sukces, pieniądze oraz piękną żonę (Rebecca Romijn). Niestety jego świat rozpadnie się w gruzy, gdy dowie się iż jego żona go zdradza, a jego pamiętnik został ukradziony przez dziennikarza, któremu zależy tylko na jednym - by tajemnice agenta wyszły na jaw.
Grupa ludzi zaczyna otrzymywać dziwne e-maile, po tym, jak ich wspólny kolega popełnił samobójstwo. W listach jest napisane, że zbliża się koniec świata. Stopniowo, wszyscy oni wpadają w głęboką depresję. Jedynym człowiekiem wśród paczki znajomych, któremu takiego e-maila nie przysłano jest Mattie. Próbuje ona powstrzymać swoich przyjaciół od samobójstwa. Lecz, czy można im przeszkodzić? A może koniec świata nastąpi z powodu masowych samobójstw?