Poranek, dzień ślubu. Wszystkie plany rujnuje fakt, że ojciec panny młodej jest pijany. Wraz z czasem zbliża się nieubłaganie moment przemowy ojczulka. Zrujnuje on wielki dzień swojej córki, czy może zmierzy się z największym wyzwaniem jego życia?

Jezus i Maria (wybór imion nieprzypadkowy) są małżeństwem w średnim wieku i właśnie urodził im się syn. Klasycznie, przechodzą kryzys związku. Ona ma pretensje o to, że wszystko robi sama i podejmuje samotnie każdą decyzję, on jest z tych bardziej wyluzowanych, którzy nie martwią się na zapas. Od śliskiego sprzedawcy kupuje paskudny stolik kawowy, symbol swojej decyzyjności. Kiczowaty mebel prowadzi do kolejnych kłótni. I jak się okaże, zgodnie ze słowami handlowca, rzeczywiście zmieni życie Jezusa i Marii.

Mick (Jack Wagner) i Olivia (Merritt Patterson) prowadzą kameralny Willow Lake Inn, który jest coraz bardziej popularnym miejscem do organizacji romantycznych przyjęć weselnych. Spokojna codzienność pary zostaje zaburzona za sprawą pewnej przyszłej panny młodej, która przybywa wcześniej na miejsce imprezy i przedstawia długą listę zmian, jakich jej zdaniem muszą dokonać właściciele resortu. Jakby tego było mało, Olivię odwiedzają córka z chłopakiem, aby powiadomić ją o zaręczynach.

To niepoprawnie optymistyczna opowieść o tym, że czasem wszystko się zaczyna, kiedy myślimy, że już po wszystkim. "Wesele w Sorrento" opowiada o dwóch bardzo różnych rodzinach, które przyjeżdżają do pięknej willi położonej nad morzem. Okazją do spotkania jest wesele, podczas którego nic nie przebiega zgodnie z planem, a zarazem wszystko zmierza do przewrotnego i radosnego finału.

17-letnia Sarah jest nieszczęśliwie zakochana w swoim szkolnym koledze, Brian'ie, który nie tylko nie odwzajemnia uczucia dziewczyny, ale co gorsza w ogóle jej nie zauważa. Podczas zaćmienia słońca, zdesperowana nastolatka, wypowiada życzenie, dzięki, któremu w jednej chwili oboje przenoszą się w odległą przyszłość-prosto do dnia ich ślubu... Wydawałoby się, że to historia prosto z bajki a do jej zakończenia brakuje tylko zdania: "...i żyli długo i szczęśliwie...", jednak, czy nowe, odpowiedzialne życie, faktycznie będzie prawdziwym spełnieniem marzeń? Czy Sarah i Brian odnajdą się wymarzonej, "dorosłej" rzeczywistości?