"Coś z Alicji" w reżyserii Czecha Jana Švankmajera to jedna z najoryginalniejszych ekranizacji powieści Lewisa Carrolla "Alicja w Krainie Czarów". Jest to surrealistyczna historia małej Alicji (grana przez młodą Kristýnę Kohoutovą, jedyną żywą osobę w obsadzie), która wkracza w świat dziwnych stworzeń i zwierząt i nieustannie kwestionuje logikę wszystkiego, z czym się tam spotyka.
Kiedy najnowsze urządzenie Flinta Lockwooda niespodziewanie niszczy miejski plac i z hukiem odlatuje w chmury - wygląda na to, że jego kariera wynalazcy jest skończona. Jednak nagle dzieje się coś niesamowitego i z nieba zaczynają spadać pyszne cheeseburgery. Okazuje się, że maszyna działa! Ale sukces szybko przeradza się w katastrofę, gdy miasto zaczyna być zasypywane przez ogromne ilości jedzenia. Czy Flintowi i pogodynce Sam Sparks uda się wyłączyć maszynę i uratować sytuację?
Billy trafia do nowej szkoły. Musi się przyzwyczaić do nowej klasy, nowych kolegów. Jeden z nowych kolegów to szkolny zabijaka - Joe. Billy jako jedyny stawia mu czoło w nietypowym zakładzie. Obaj mają zjeść po 10 dżdżownic. Jednak by ustrzec się od monotonii, mają zamiar przyszykować je na kilka wyszukanych sposobów.
Tym razem cała intryga dotyczy tajnego ugrupowania druidów, które od wieków walczy z siłami zła. Przed stuleciami należące do nich magiczne kamienie zostały skradzione, a to one zapewniają możliwość otwarcia drogi mocom piekielnym, jak i ich zwalczenia. Nic dziwnego, że kiedy znany z pierwszej części złowieszczy mag odradza się na nowo, jego myśli od razu wędrują w kierunku posiadających niezwykłą moc amuletów. Jego celem jest pozbierać je wszystkie razem i po raz kolejny spróbować umożliwienie swemu diabelskiemu panu zgotowanie ludzkości zagłady. Tymczasem potomkowie walczących z czarnoksięstwem druidów zaczynają przeczuwać zbliżającą się walkę i aby ostatecznie zniszczyć złego czarownika, muszą wystawić do boju dwójkę wojowników...