Gdy w wyniku trzęsienia ziemi dochodzi do uszkodzenia elektrowni atomowej w koreańskim miasteczku, pewien mężczyzna ryzykuje życiem, by uratować kraj przed katastrofą.
Francja, rok 1943. Dwie śliczne i zupełnie różne siedemnastolatki, Alice (Flore Bonaventura) i Lisette (Louise Herrero) wraz z innymi Alzatkami zostają wysłane do niemieckiego obozu pracy.
Po pamiętnych adaptacjach dzieł Georgesa Bernanosa dokonanych przez Roberta Bressona (Dziennik wiejskiego proboszcza, Mouchette) do prozy pisarza sięgnął Maurice Pialat, przenosząc na ekran jego pierwszą powieść z 1926 roku. W stylu narracji Pialat idzie tropem Bressona, a duchowo wierny jest oryginałowi, prezentując postać księdza, uwikłanego w konflikty ze światem ogarniętym złem, któremu nie zawsze potrafi zaradzić, oraz w konflikty ze swymi kościelnymi przełożonymi, którzy zbyt często popadają w rutynę. Na uwagę zasługuje wybitna kreacja Gérarda Depardieu jako księdza Donissana, który, niejako wbrew swoim warunkom zewnętrznym, zagrał człowieka kruchego, pełnego niepokoju, pokornego. Rolę proboszcza zagrał w filmie sam reżyser. Złota Palma w Cannes została przyznana tym razem w atmosferze skandalu. Publiczność, oburzona kontrowersyjną wymową filmu, przyjęła werdykt gwizdami, na co reżyser zareagował wygrażaniem pięścią.
"Sugar cookies" opowiada o kobiecie imieniem Camila (Mary Woronov), która szuka zemsty na producencie filmów pornograficznych - wszystko dlatego, że ten zabił jej kochankę (Lynn Lowry) i upozorował to na samobójstwo.