Głowy i figury nawiązują komunikację poprzez wzajemne pożeranie się, uprawianie miłości czy współpracę.

Harvie, mimo prześladującego go pecha, nie przestaje być optymistą i na swój, nieco ekscentryczny, sposób cieszy się życiem.

"Coś z Alicji" w reżyserii Czecha Jana Švankmajera to jedna z najoryginalniejszych ekranizacji powieści Lewisa Carrolla "Alicja w Krainie Czarów". Jest to surrealistyczna historia małej Alicji (grana przez młodą Kristýnę Kohoutovą, jedyną żywą osobę w obsadzie), która wkracza w świat dziwnych stworzeń i zwierząt i nieustannie kwestionuje logikę wszystkiego, z czym się tam spotyka.

Młody mężczyzna jest uwięziony w zupełnym odosobnieniu od innych.

Wallace i jego przyjaciel, pies Gromit otwierają piekarnię i natychmiast odnoszą wielki sukces. Jednak życiu Wallace'a zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo, bowiem w mieście grasuje seryjny morderca, który na swoje ofiary wybiera właśnie piekarzy. Ponieważ podatny na zakochanie, Wallace tymczasowo zupełnie traci głowę dla byłej gwiazdy z reklam pieczywa, jak zwykle roztropny Gromit rozpoczyna śledztwo na własną rękę. A stoi przed nim bardzo ważne zadanie: musi wykryć przestępcę, zanim jego pan powiększy grono zamordowanych piekarzy.

Dwie mięsiste postacie spotykają się, zakochują i przeżywają bolesne zakończenie ich historii miłosnej.

Spokojna polanka w lesie. Kilka przedmiotów urządziło tam sobie piknik i najwyraźniej dobrze się bawi. Łopatka kopie dół, płyty grają, ubrania się wylegują... Sielanka...Co się stało z tytułowym bohaterem? Czy przedmioty tylko powtarzają czynności swojego właściciela?