"Przeminęło z wiatrem" to ekranizacja bestsellerowej powieści Margaret Mitchell, o tym samym tytule. Film opowiada o losach Scarlett O'Hara, beztroskiej, pięknej i otoczonej kawalerami dziewczyny, której przyjemne i bogate życie przerywa niosąca z sobą śmierć i zniszczenie wojna. Równocześnie spada na nią wieść o ślubie Ashleya, w którym potajemnie się kochała, z nienawistną jej Melanią. Scarlett, chcąc zrobić mu na złość, przyjmuje oświadczyny pierwszego z brzegu mężczyzny, który bardzo szybko umiera. Jako wdowa Scarlett zostaje pozbawiona wszelkich zabaw i przyjemności. Wtedy w jej życiu zjawia się awanturnik - Rhett Butler.

Elwood Blues po wyjściu z więzienia odwiedza ze swoim bratem Jakem sierociniec w którym razem się wychowywali. Dowiadują się, że placówka ma zostać zamknięta jeśli nie zostanie spłacony dług. Jake i Elwood chcąc pomóc zbierają swój stary zespół i ruszają w podróż w celu zebrania potrzebnych funduszów. Jake i Elwood, czyli Blues Brothers po drodze spotykają różnych ludzi, niekoniecznie przyjaznych...

Lata 80. Joel to niezbyt bystry, nieporadny życiowo i zupełnie niegroźny dziennikarz specjalizujący się w horrorach, który ma coś wspólnego chyba z każdym z nas – strasznie nie lubi oklepanych scenariuszy, klisz i przewidywalnych zachowań głównych bohaterów w kinie grozy. Pewnego dnia, kierowany beznadziejnym zauroczeniem, trafia do baru, gdzie zrządzeniem losu zalicza zgon… na razie tylko ten alkoholowy. Gdy kilka godzin później budzi się z potężnym kacem w schowku na miotły, nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że tego wieczoru liczba zgonów znacznie przekroczy jego akceptowalne normy. Lokal, w którym utknął, po zamknięciu staje się miejscem spotkań grupy wsparcia dla psychopatycznych morderców. Co gorsza, uczestnicy biorą chłopaka za nowego członka ich kręgu. Joel nie ma wyboru i musi wtopić się w tłum – jak bowiem miałby odmówić zajęcia miejsca pomiędzy dwumetrowym miłośnikiem zarzynania uczestników letnich obozów a niepokojącym księgowym z fetyszem na punkcie klaunów?

Pierwszy film z Jamajki, który pozostawił po sobie jedną ważną rzecz – muzykę reggae w uszach wszystkich spoza Karaibów. Nieco zelżały scenariusz tej niskobudżetowej produkcji nawiązuje jednak realistycznie do filmów gangsterskich: naiwny chłopak z prowincji Ivan Martin (Jimmy Cliff) przybywa do miasta w poszukiwaniu lepszego losu. Chce tylko nagrać swój przebój, ale reguły gry są bezlitosne. Rzuca się więc w szaloną walkę z gangsterami, którzy działają w przemyśle muzycznym oraz skorumpowanymi policjantami. Szybko staje się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na Jamajce, ale także buntowniczym bohaterem dla biednych mieszkańców jamajskich slumsów. Miasto jednak odciska swoje piętno na ludziach, Ivan nie jest już tym samym człowiekiem.